czwartek, 13 kwietnia 2017

XII

Całą drogę do domu zastanawiał się czy dobrze zrobił, godząc się na propozycję Natalii. Bardzo ją lubił, może nawet za bardzo. Zaczął się w niej zakochiwać, a mieszkanie z nią wiąże się z cierpieniem. Zdawał sobie przecież sprawę z tego, że ona widzi w niem tylko przyjaciela, szczególnie po ostatnich przeżyciach. Obiecał jednak Rafałowi, że się nią zaopiekuje, a skoro boi się być sama przed porodem, to nie ma innego wyjścia. 
 
Pierwszy tydzień wspólnego mieszkania zleciał obojgu bardzo szybko. Grzegorz więcej czasu spędzał na treningach niż w domu Natalii, jednak mimo to, jego obawy zaczęły nabierać realnych kształtów. Z każdą chwilą spędzoną z Natalią, zakochiwał się w niej coraz bardziej. Nie dawał jednak tego po sobie poznać, nie chciał stracić zaufania dziewczyny. Nigdy jeszcze nie czuł nic podobnego do żadnej innej kobiety. Chociaż w jego życiu było już ich kilka, żadna nie była tak piękna, delikatna i naturalna jak Nati. Pomimo tego co w życiu przeszła była bardzo silną kobietą.
 
- Hej Nati! - odezwał się Rafał schodząc ze schodów – Nie widziałaś gdzieś Gregora?
- Poszedł na chwilę do garażu – odpowiedziała odrywając się od gotowania obiadu – czemu go szukasz?
- Obiecał mi, że nauczy mnie dzisiaj jeździć motorem – uśmiechnął się promiennie.
- Nie za stary jesteś na takie zabawy? - zaśmiała się.
- Żaden facet nie jest za stary na takie zabawy!
- No dobra, dobra, tylko uważajcie na siebie! I za godzinę widzę was na obiedzie.
- Jasna sprawa! - pocałował ją w policzek i wybiegł z mieszkania.
Chwilę później usłyszała warkot silnika. Spojrzała jeszcze przez okno i zobaczyła jak brat i przyjaciel wyjeżdżają na ulicę. Wróciła do przyrządzania obiadu. Kończyła właśnie smażyć kurczaka, gdy usłyszała wycie syren, spojrzała przez okno, a przed jej domem przemknęła karetka i chwilę później sygnał ucichł. Coś musiało się wydarzyć w okolicy. Wyszła przed dom i kolana się pod nią ugięły. Jakieś 200 metrów dalej leżał roztrzaskany motocykl – taki sam jakim jeździ Grzegorz. Podbiegła bliżej i zobaczyła, że sanitariusze krzątają się przy jednym mężczyźnie, a drugi leży przykryty czarnym workiem. Serce biło jej jak szalone. Powolnym krokiem podeszła do worka i odsłoniła kawałek. To był Rafał. Oczy miał otwarte, ale kompletnie pozbawione życia, krew spływała mu po skroni.
- Nie Rafał! Proszę... nieee!! - zaczęła krzyczeć a łzy płynęły jej po policzkach – Rafał niee!

- Ciii... Spokojnie, to tylko zły sen – poczuła jak ktoś ją obejmuje, otworzyła oczy, to był Grzegorz – uspokój się, jestem przy tobie.
Łomacz trzymał dziewczynę w ramionach, czuł jak całe jej ciało drży. Bujał się z nią delikatnie w przód i w tył, żeby ją uspokoić. Widząc dziewczynę tak wystraszoną, sam był przerażony.
- Muszę zadzwonić do Rafała – wyszeptała.
- Jest druga w nocy, na pewno śpi - głaskał ją po włosach, żeby choć trochę się uspokoiła – zadzwonimy do niego rano.
- Ty też tam byłeś, przecież to ty z nim jechałeś – wtuliła się w jego ramiona jeszcze mocniej – przecież to ty leżałeś na tej ulicy.
- Spokojnie, jestem tutaj i nic mi nie jest. Rafał na pewno też ma się dobrze, a ty spróbuj się uspokoić, żeby nic się dziecku nie stało. – delikatnie uwolnił się z jej objęć – Poczekaj, zaparzę ci jakąś herbatę na uspokojenie.
Natalia gwałtownie chwyciła go za rękę.
- Błagam cię, nie zostawiaj mnie – jeszcze nigdy nie widział jej aż tak przerażonej, nadal czuł jak drży.
- Dobrze, to połóż się, a ja tu z tobą posiedzę – usiadł na brzegu jej łóżka.
- Tylko nie pozwól mi zasnąć, nie chcę żeby znowu mi się to przyśniło.
- Potrzebujesz snu. Ale nie martw się, będę tutaj i żaden zły sen nie ma prawa cię już obudzić.

Natalia położyła się, a Łomacz, siedząc na brzegu łóżka, gładził jej włosy. Oddech dziewczyny powoli się uspokajał, a ciało przestawało drżeć. Po upływie jakiejś godziny zobaczył, że dziewczyna zasnęła. Dopiero teraz zdał sobie sprawę jak bardzo nieswojo czuje się w jej sypialni.
Lampka nocna oświetlała pustą część łóżka, która jeszcze niedawno zapewne należała do Przema. Cień padał na stolik, na którym było pełno wspólnych fotografii jego i Natki. Poczuł się okropnie z uczuciem, które żywił do dziewczyny. Przecież ona jest żoną innego faceta, a on nie ma prawa się w niej zakochiwać. Wiedział, że nawet jeśli kiedyś Natalia pogodzi się ze śmiercią męża, to nigdy nikogo nie pokocha tak jak kochała jego. Usiadł na fotelu, bo obiecał Natalii, że z nią zostanie, chociaż chciał uciec z jej sypialni, z jej domu, przed wyrzutami sumienia. Zamknął oczy, tylko tyle mógł zrobić, tylko tak mógł od tego uciec.



*****
Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam.
Mam trochę zajęć związanych ze studiami i ciężko mi regularnie dodawać nowe posty.
Dziękuję Wam bardzo za każdy komentarz.
Pozdrawiam serdecznie :)

niedziela, 15 stycznia 2017

XI

Kończył się właśnie trening Asseco. Łomacz był pod prysznicem.
- Gregor! Twój telefon dzwoni – zawołał Cichy Pit
- Mógłbyś sprawdzić kto? - odkrzyknął chłopak spod prysznica
- Jakaś Nati – w głosie Piotrka słychać było rozbawienie – jakaś twoja nowa dziewczyna?
Grzegorz bardzo się przestraszył, w końcu Natka nie odzywała się do niego już tyle czasu, Coś musiało się stać.
Wybiegł spod prysznica, owinął się ręcznikiem i wyrwał telefon z ręki kolegi

- Coś się stało – zapytał przerażony
~ Nie – odpowiedziała choć w głosie było słychać, że płakała – po prostu mam doła i muszę z kimś pogadać. Przyjedziesz dzisiaj do mnie?
- Jasne. Właśnie skończyliśmy trening, ubieram się i już do ciebie jadę
~ Dzięki, do zobaczenia – rozłączyła się

- Kto to był? - zapytał Igła unosząc brwi.
- Siostra Busza – odpowiedział wyrwany z zamyślenia
- Kręcisz z siostrą Rafała? - do rozmowy wtrącił się Kubiak
- Oszalałeś? - Gregor postukał się po głowie – obiecałem Rafałowi, że się nią zaopiekuję.
- Buszu ma taką małą siostrę, że trzeba się nią zajmować? - zdziwił się Piotrek
- Nieee... Wy to jednak jesteście głupi... - westchnął z dezaprobatą. - Dziewczyna jest w ciąży i jest całkiem sama. Niedawno na misji w Syrii zginął jej mąż. Rafał do niej przyjechał, już nawet załatwił sobie możliwość gry u nas, ale musiał wrócić do Włoch, bo tam jakaś plaga kontuzji u niego w drużynie, więc musiał jechać i poprosił mnie, żebym pomógł Nati.
- O kurcze... nieciekawie. Pozdrów ją od nas i zaproś na jakiś mecz.– zaproponował Kubiak
- Chyba tak zrobię. Dobra, lecę chłopaki, na razie!
Zarzucił torbę na ramię, zabrał kask i poszedł na parking po swój motocykl. Od razu pojechał do dziewczyny. Otworzyła mu drzwi cała zalana łzami.
- Dzisiaj byłaby rocznica naszego ślubu,
a Przemek za 2 tygodnie wróciłby z misji – chłopak wyciągnął do niej ręce a ona wtuliła mu się w ramiona. - Dopiero teraz to do mnie dociera, że przecież miał wrócić, a go nie ma.
- Ciii – pogłaskał ją po włosach – nie płacz.
- Przepraszam, że zawracam ci głowę, ale myślałam, że oszaleję, jak jeszcze chwilę pobędę całkiem sama w tym domu – powiedziała gdy już trochę się uspokoiła.
- Przecież dobrze wiesz, że możesz do mnie dzwonić kiedy tylko chcesz. - odsunął ją trochę od siebie, tak by móc spojrzeć jej w oczy – od tego właśnie są przyjaciele.
- Wejdziesz? Upiekłam wczoraj szarlotkę – otworzyła szerzej drzwi, by Grzegorz mógł wejść do środka.
- Z wielką chęcią spróbuję twojego wypieku. - uśmiechnął się.
Weszli do kuchni, dziewczyna zaparzyła kawę dla Gregora i pokroiła szarlotkę. Gregor rozsiadł się w salonie i zauważył album leżący na stole. Ciekawość była od niego silniejsza i zajrzał do środka. Było w nim trochę starszych zdjęć. Na paru z nich rozpoznał Natalię i Rafała. Był tak zajęty przeglądaniem albumu, że nawet nie zauważył, gdy za jego plecami stanęła dziewczyna.
- To ja z rodzicami. Miałam wtedy chyba 16 lat – powiedziała i położyła przed nim kawę.
- Jesteś bardzo podobna do swojej mamy.
- Dziękuję – na jej twarzy pojawił się cień uśmiechu – chciałabym być tak dobrą mamą jak ona – usiadła koło niego.
- Na pewno będziesz.
Siedzieli tak przeglądając album. Nati opowiadał mu historię związane z każdym z tych zdjęć. Gregor zatrzymał się na zdjęciu z 18 urodzin przyjaciółki. Rozpoznał na nim dziewczynę, Busza, ich rodziców i chyba Przemka, chociaż nie był pewien, bo widział go tylko na jednym zdjęciu. Kątem oka zauważył, że po policzkach dziewczyny płyną łzy.
- Ja już nie mam na to wszystko sił. Dlaczego akurat mnie to spotyka? Odchodzą ode mnie wszyscy których kocham.
- Hej! Nie możesz tak mówić. - objął ją ramieniem – Przecież masz Rafała, ten tutaj mały skarb – wskazał na brzuch – i masz mnie.
- Ale nie potrafię wygrać ze strachem. Każdego dnia budzę się rano i boję się, że coś stanie się Rafałowi. Tak bardzo chciałabym przestać się bać, ale od śmierci Przemka prawie każdej nocy śnią mi się straszne rzeczy.
- To są tylko sny.
- Ale są tak bardzo realistyczne. Wiesz dlaczego przestałam się do ciebie odzywać? - spojrzała mu w oczy – bo śniło mi się, że ktoś cię skrzywdził, przeze mnie. I wtedy zdałam sobie sprawę, że nie mogę się z tobą przyjaźnić, bo nie zniosłabym gdyby coś ci się stało.
- Głuptasie! Ja sobie nie dam zrobić krzywdy. Niech ktoś by tylko spróbował! Zobaczyłby, że siatkarz też potrafi boksować.
Dziewczyna wybuchnęła śmiechem, a on wytarł łzy z jej policzka.
- Od razu lepiej! Taką chcę Cię widzieć zawsze.
Chłopak zaczął zbierać się do wyjścia. Natalia odprowadzała go do drzwi.
- Mogłabym mieć do ciebie prośbę? - zapytała nieśmiało.
- Jasne!
- Ale... jest mi trochę głupio, że cię o to proszę... albo w sumie nic. - machnęła ręką – nieważne.
- Skoro już zaczęłaś to dokończ.
- No bo... wiem, że mieszkasz w małej kawalerce, daleko od hali i... no... to znaczy... może chciałbyś zamieszkać u mnie? To znaczy... oczywiście jeśli nie chcesz to nie, ale mam duży dom i jeden wolny pokój... i tak sobie pomyślałam – wzięła wdech – a tak szczerze, to boję się być sama w tym dużym domu i to dwa miesiące przed porodem.
- W sumie to nie jest taki zły pomysł – uśmiechnął się przyjaźnie – miałbym tylko kilka minut drogi na trening i nie musiałbym wychodzić z domu godzinę wcześniej, szczególnie że często mamy trzy treningi dziennie. I mógłbym ci pomóc, bo faktycznie dwa miesiące to już mało czasu.
- Tak? Chciałbyś?
- No jasne! To kiedy mogę się wprowadzać?
- Możesz choćby jutro!
- Okej! To w takim razie do jutra! - pocałował ją w policzek i pojechał do domu.

wtorek, 15 listopada 2016

X

Od tego czasu Grzegorz pojawiał się w domu dziewczyny prawie codziennie robiąc jej zakupy i pomagając w ogrodzie. Ostatnio sam zaproponował, że skosi cały trawnik. Natka bardzo się ucieszyła, bo jej podwórko powoli zaczęło przypominać jakiś busz.
- Chodź, zrobiłam obiad. Po tak ciężkiej pracy ci się należy – zawołała dziewczyna.
- Oj, nie pogardzę – krzyknął uradowany chłopak i chwilę później siedział już przy stolę zajadając się kurczakiem.
- Który to tydzień? - ruchem głowy wskazał na brzuch Natki.
- Dwudziesty szósty – powiedziała i trochę posmutniała na wspomnienie tego co się stało.
- Wiem o wszystkim co was spotkało. - spojrzał na nią wzrokiem pełnym zrozumienia, jakby sam przeżył stratę najbliższej osoby. - To musiał być świetny facet.
- Bo taki był – uśmiechnęła się delikatnie na wspomnienie Przemka – Najlepszy jakiego mogłam spotkać. Wybieram się dziś na cmentarz, jakbyś chciał możesz pojechać ze mną.
- Z ogromną chęcią złożę hołd najlepszemu polskiemu żołnierzowi.

W drodze na cmentarz wstąpili do sklepu po znicze. Idąc pomiędzy nagrobkami Nati wiedziała, że nie będzie w stanie powstrzymać łez.
- Hej kochanie – położyła dłoń na nagrobku – zawsze bardzo chciałeś poznań najlepszego rozgrywającego w Polsce i oto jest tu ze mną dzisiaj. Przyszedł zapalić dla ciebie znicz. - pierwsza łza spłynęła po jej policzku.
Gregor zasalutował i położył rękę na ramieniu dziewczyny chcąc dodać jej otuchy.
- Chyba nigdy się z tym nie pogodzę – przetarła oczy grzbietem dłoni
- Po burzy zawsze wychodzi słońce. Czasami trzeba na nie trochę poczekać, ale w końcu się pojawi.
- Dobrze mieć takiego przyjaciela – przytuliła się do niego - Szkoda, że Przemo cię nie pozna. Też byście się zaprzyjaźnili.
- Chodź Nati, zabiorę was do domu, jest zbyt duży upał, żeby przebywać tyle na słońcu. Daj kluczyki, lepiej żebyś nie prowadziła.
- Przestań, nic mi nie jest. Ja po prostu cholernie za nim tęsknie. - powiedziała idąc z Gregorem w stronę auta,
- Ok, rozumiem, jak wolisz.
- Nie musisz się o mnie tak martwić. Wiem, że obiecałeś Rafałowi, że się mną zajmiesz. Ale nie możesz rezygnować ze swojego dotychczasowego życia – powiedziała odpalając silnik – Masz przecież wystarczająco dużo zajęć. Jeśli będę potrzebować twojej pomocy, to na pewno się do ciebie odezwę.

Przez następny miesiąc Gregor nie pojawił się w domu Natalii już tak często. Przeważnie raz w tygodniu. Postanowi sobie, że nie będzie się zbytnio angażować. Zawsze gdy widział Natalię szybciej biło mu serce, a nie chciał się w niej zakochiwać, przynajmniej jeszcze nie teraz. Wiedział przez co przeszła i jak trudno po takich przeżyciach wrócić do normalnego życia.

wtorek, 30 sierpnia 2016

IX

Następnego dnia obudziło ją ciche pukanie do drzwi. Usiadła na łóżku, a do jej pokoju wszedł Rafał.
- Przepraszam, że budzę cię tak wcześnie, ale musimy pogadać. - usiadł na brzegu jej łóżka wpatrując się w jej oczy.
- Coś się stało?
- Nie – uspokoił ją trochę – To znaczy jest taka mała sprawa. Jak wiesz, mój kontrakt z Lube jeszcze nie wygasł, a w klubie przydarzyło się ostatnio sporo kontuzji – zrobił smutną minę – Dziś rano zadzwonił do mnie trener, że bardzo mnie potrzebują, chociaż na kilka miesięcy, aż zawodnicy nie wrócą do zdrowia.
- I co mu odpowiedziałeś?
- Jeszcze nic. Powiedziałem, że muszę to z tobą przedyskutować.
Uśmiechnęła się szczerze do niego i chwyciła za rękę.
- Oczywiście, że musisz tam wrócić. Jestem bardzo wdzięczna całemu twojemu klubowi, że pozwolili ci przyjechać do Polski i być ze mną w tak trudnej chwili.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale braciszku. Nie powiem, że jest mi łatwo z tym co się stało. Jeśli kiedykolwiek tak powiem, to wiedz, że kłamię, ale od śmierci Przemka minął już prawie miesiąc, życie musi toczyć się dalej. Cholernie mi go brakuje, ale muszę nauczyć się z tym żyć. Sama. Przecież nie będziesz mnie niańczyć do końca życia – uśmiechnęła się delikatnie i przytuliła do niego.
- Cieszę się, że odzyskałaś nadzieję
- To wszystko zasługa listu, który dał mi przyjaciel Przemka. Przeczuwał, że coś się stanie – posmutniała trochę – Chciał, żebym mimo wszystko była silna i cieszyła się każdym dniem który przede mną. Na pewno nie będzie to łatwe, ale dla niego muszę się postarać – położyła ręce na swoim brzuchu – maluszek przecież nie może mieć mamy-beksy – zaśmiała się.
- Przemo byłby z ciebie dumny.
- No to kiedy wyjeżdżasz? - zmieniła temat
- Najlepiej jak najwcześniej. Za dwa dni gramy mecz.
- Dobra to robimy tak: Ty idziesz się spakować, a ja się ubiorę i przygotuję nam jakieś śniadanie.
- Świetny pomysł – chłopak wstał i poszedł do swojego pokoju.
Natalia wyszperała z szafy czarne, ciążowe leginsy i tunikę w ciemnoszarym kolorze. Złapała włosy w kok i po raz pierwszy od śmierci Przemka zrobiła lekki makijaż. Zeszła do kuchni i wyjęła na stół kilka bułek zakupionych rano przez Rafała. Z lodówki wyjęła cebulkę i jajka i zabrała się za przygotowywanie jajecznicy. Wyjęła na stół jeszcze szynkę i jakieś sery. Do kuchni przyszedł Rafał, zjedli razem przygotowane przez Natalię śniadanie i trochę pogadali. Powspominali dzieciństwo i porozmawiali o przyszłości. Chłopak zaniósł swoje rzeczy do samochodu. Żadne z nich nie lubi pożegnań, więc bez zbędnych słów mocno się do siebie przytulili. Rafał wsiadł do auta i odjechał na lotnisko.

Natka została w domu zupełnie sama. Można by było powiedzieć, że wszystko jest tak jak było. Można by. Gdyby tak tylko wyciąć ostatni miesiąc jej życia i świadomość, że jej ukochany mąż nigdy nie wróci. Chciała się zabrać za porządki, jednak nie była w stanie. Wszystko w domu zbyt mocno przypominało jej minione wydarzenia. Postanowiła więc, że wybierze się na zakupy. Uszykowała torebkę, wzięła kluczyki i dokumenty od samochodu i już miała wychodzić, gdy usłyszała warkot silnika motoru i zobaczyła przez okno, że pojazd zatrzymał się tuż przed jej domem. Zsiadł z niego mężczyzna w skórze, zdjął kask i zaczął iść w stronę jej drzwi. Otworzyła je zanim sięgnął do dzwonka. Doskonale wiedziała kim jest ten przystojniak. Oglądała każdy mecz brata i znała wszystkich jego kolegów z boiska.
- Rafała nie ma – powiedziała
- Wiem – odpowiedział po chwili – przyjechałem do ciebie – uśmiechnął się promiennie – tak w ogóle jestem Grzegorz – wyciągnął rękę do dziewczyny.
- Tak, tak, wiem, ten słynny Grzegorz Łomacz – odwzajemniła uśmiech – Natalia – uścisnęła jego dłoń – Coś się stało, że przyjeżdżasz do mnie?
- Tak tylko wpadłem zapytać czy czegoś nie potrzebujesz.
- Ach, no tak, mogłam się domyślić, że przysłał cię Rafał. - potrząsnęła głową z dezaprobatą – Tak się akurat składa, że jestem już dużą dziewczynką i jakoś sobie poradzę. O! Na przykład teraz. Sama wybieram się na zakupy. - wyszła przed dom i zamknęła za sobą drzwi.
- Świetnie się składa! Też mam parę rzeczy do kupienia i chętnie bym się z tobą zabrał. Pozwolisz, że odłożę kask do bagażnika – powiedział idąc za dziewczyną do garażu.
- Tylko, że ja miałam zamiar wejść do jednego sklepu.
- No i bardzo dobrze. Jeden sklep w zupełności wystarczy.
- Skoro musisz ze mną jechać, to chyba nie mam wyjścia. - Natka pokręciła głową.
Pojechali razem, a chłopak okazał się świetnym kompanem podczas zakupów. Bardzo dobrze się im rozmawiało, a żarty Łomacza były idealnym lekarstwem na wszystkie smutki.

wtorek, 9 sierpnia 2016

VIII

Wszystko w domu przypominało jej Przemka. Siedziała właśnie w swoim pokoju. Trzymała w ręku obrączkę i list który dostała od przyjaciela męża. Nie otworzyła go wcześniej . Nie chciała go czytać w szpitalu, ponieważ co chwilę ktoś był w jej sali, a ona potrzebowała trochę prywatności, żeby móc przeżyć wszystkie emocje, które będą jej towarzyszyć podczas ostatnich słów jej męża, skierowanych do niej.
Teraz powoli otworzyła kopertę, jakby trzymała w rękach najcenniejszy skarb. Spojrzała na datę. Tydzień przed jego śmiercią, jakby coś przeczuwał. Zwróciła uwagę na charakter pisma. Przypomniała sobie jak kiedyś z niego żartowała.
- Piszesz jak nauczyciel w podstawówce – to nawet ja tak równo nie piszę, a przecież zamierzam uczyć dzieci!
- Nic się nie martw – uśmiechnął się do niej promiennie – przyjdę kiedyś do ciebie na lekcję jako gość specjalny i pokażę twoim uczniom jak powinno się pisać. - zaśmiał się
- Żeby mnie przez ciebie zwolnili? - klepnęła go w ramię
- No to musimy mieć dużo dzieci, żeby mój talent się nie zmarnował.
- Może od razu otwórzmy domowe przedszkole – uwielbiała się z nim droczyć
- No to chyba najwyższy czas zabrać się do pracy – chwycił ją za podbródek i namiętnie pocałował.
Otrząsnęła się z napływających do jej serca wspomnień i wróciła do czytania listu.

Hej kochanie!

Jeśli czytasz ten list to znak, że nie ma mnie już tu, na ziemi, ale wiedz, że cały czas będę z Tobą. Z Tobą i naszym dzidziusiem.
Bardzo chciałbym Cię teraz przytulić i przeprosić Cię. Miałaś rację. Nie powinienem był wyjeżdżać. Ale wojsko jest całym moim życiem, nie potrafiłbym zrezygnować z tej pracy.
Pragnę Ci podziękować, że uczyniłaś mnie najszczęśliwszym człowiekiem. Dałaś mi tyle pięknych chwil, tyle pięknych uczuć, że aż nie da się tego opisać słowami.
Skarbie, kocham Cię! Choć już nigdy nie powiem Ci tego osobiście, zawsze gdy spojrzysz na nasze dziecko przypomnij sobie te słowa.
Wiem, że jest Ci teraz ciężko, ale musisz sobie jakoś z tym poradzić. Rafał na pewno Cię teraz wspiera, jestem mu za to ogromnie wdzięczny.
Krzysiek zapewne oddał Ci już moją obrączkę. Zawieś ją sobie na łańcuszku i mniej ją zawsze przy sobie, ale gdy już będziesz gotowa, pozwól aby miłość znów zamieszkała w Twoim sercu. Pozwól, żeby ktoś zaopiekował się Tobą i Maleństwem, tak jak robiłbym to ja. Wiem, że nie będzie to łatwe, ale zrób to dla mnie. Nie chcę żebyś z mojego powodu była smutna.

Kocham Was całym sercem!

Przemek
Zacisnęła mocno powieki, żeby nie płakać, jednak poczuła jak pod nimi gromadzą się łzy. Zagryzła wargi nie mogąc poradzić sobie z pustką jaką poczuła. Czytając ten list słyszała głos Przemka, jakby to on wypowiadał te słowa siedząc koło niej , trzymając ją za rękę.
Otworzyła oczy i wzięła głęboki wdech. Schowała list do koperty, żeby nie zamoczył się od jej łez.
Chwyciła obrączkę, która leżała obok niej na łóżku i zdjęła łańcuszek który miała na szyi i zrobiła to o co poprosił ją mąż. Tylko tyle mogła dla niego zrobić. Jedno wiedziała na pewno. Nikt, nigdy nie zastąpi Przemka, nawet jeśli taka była jego prośba, ona nie będzie nigdy na to gotowa.

poniedziałek, 20 czerwca 2016

VII

- Hej stary, co się stało? - podszedł do niego Gregor
- Ach – westchnął Buszek – długa historia. Mam tylko nadzieję, że nic im nie będzie.
- Wszystko będzie dobrze – przyjaciel poklepał go po ramieniu.
- Nie mam nikogo oprócz niej – Rafał zwiesił głowę – To moja siostra, jest w ciąży, zasłabła.
- Spokojnie chłopaku! Bo jeszcze ty na zawał zejdziesz! W ciąży omdlenia się zdarzają. - Łomacz uśmiechnął się
- Może masz racje – odwzajemnił uśmiech – A tak w ogóle skąd się tu wziąłeś? Nie powinieneś być w Lubinie?
- Przenoszę się do Resovii. A w szpitalu wziąłem się, bo muzę dostarczyć do klubu parę wyników badań.
Z sali w której leżała Natalia wyszedł lekarz.
- Odzyskała przytomność – uśmiechnął się do mężczyzn – Z dzieckiem wszystko w porządku, ale pacjentka jest w opłakanym stanie.
- Tydzień temu jej mąż zginął na misji. Dzisiaj był pogrzeb – powiedział Rafał ze smutkiem – Nie była w stanie nic jeść, mało spała, jest wyczerpana psychicznie i fizycznie.
- To wszystko wyjaśnia – powiedział lekarz – za chwilę będą mogli panowie wejść – poinformował ich i odszedł.
- O kurde stary! Nieciekawa sprawa. - zagadał Gregor
- Podziwiam ją. I tak sobie świetnie radzi.
- Dobra, to ja nie będę przeszkadzać. Pozdrów ją i niech się trzyma! Jak będziecie potrzebować pomocy śmiało dzwoń do mnie! - przybił z kolegą pożegnalną piątkę – Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy.
- Może nawet zagramy w tym samym klubie – uśmiechnął się Rafał.
Pielęgniarka właśnie wyszła z sali i pozwoliła wejść Buszkowi

- Ale mnie przestraszyłaś – chłopak usiadł na krześle obok szpitalnego łóżka
Dziewczyna powoli otworzyła oczy.
- Przepraszam – wyszeptała i delikatnie uniosła kąciki ust.
Rafał spojrzał głęboko w jej źrenice. Były kompletnie bez życia, jakby pozbawione jakiejkolwiek nadziei na lepsze jutro. Nie było w nich tej iskry radości, którą dostrzec można było podczas ich rozmów na skype, gdy tylko wspominała o Przemku. Dopiero teraz zauważył jak schudła przez ten tydzień.
- Musisz nabrać sił – pogłaskał ją po głowie
- Jego matka miała rację. - odezwała się po chwili milczenia
- Co? Co ty w ogóle mówisz? - Rafał nie mógł uwierzyć, że jego siostra czuje się winna.
- Mogłam go zmusić żeby został.
- Natka, nikt nie mógł go do tego zmusić. Przecież wiesz jak kochał wojsko.
- Wiem, ale..
- Nie ma żadnego ale. Tak miało być. Teraz trudno jest się z tym pogodzić, ale któregoś dnia zaczniesz życie na nowo.
- Bez niego moje życie nie ma sensu – spuściła głowę
- A wasz synek? A ja? Dla nas musisz być silna – chwycił jej dłonie – Damy sobie radę! A teraz połóż się spać. Musisz wydobrzeć – spojrzał na kroplówki poprzyczepiane do jej chudych rąk. - Przywiozę ci kilka potrzebnych rzeczy. Do zobaczenia – pocałował ją w policzek i wyszedł z sali.

Natalia powoli nabierała sił. Choć fizycznie czuła się już dużo lepiej to z każdym dniem coraz bardziej tęskniła za mężem. Po tygodniu spędzonym w szpitalu wreszcie mogła wrócić do domu. Rafał zamieszkał u siostry, żeby się nią opiekować, przynajmniej do czasu aż będzie w lepszym stanie psychicznym. Oczywiście nie mógł zrezygnować z treningów, więc poprosił trenerów Asecco o możliwość uczęszczania na treningi z ich drużyną.

czwartek, 28 kwietnia 2016

VI

Ceremonia w kaplicy trwała dość długo. Przemawiali generałowie dziękując żołnierzom za ich oddanie i miłość do ojczyzny. Później konwój przeprowadził trumnę z ciałem jej męża na ostateczne miejsce spoczynku. Żołnierze wystrzelili salwę na na cześć poległych kompanów, złożyli flagę, która do tej pory leżała na trumnie, w idealną kostkę i oddali ją Natalii salutując.
Dziewczynie coraz bardziej doskwierał ból brzucha, ale starała się być silna, dla Przemka. Musiała usiąść na ławce, która stała nieopodal. Nie potrafiła skupić się na ceremonii, czuła jak opuszczają ją wszystkie siły.
- Co się dzieję? - zapytał Rafał. Po jego przerażonej minie widziała, że musi wyglądać okropnie.
- Nic – odpowiedziała wymuszając uśmiech – po prostu muszę chwilę odsapnąć.
Ceremonia dobiegła końca. Wszyscy podchodzili składając kondolencje i wyrazy ogromnego szacunku dla jej męża. Zmusiła się żeby wstać, choć czuła się tak samo źle jak przed chwilą. Gdyby nie pomoc Rafała już dawno by się przewróciła. Jako ostatni podszedł do niej żołnierz, ten sam który stał na warcie.
- Przemysław był moim przyjacielem – zaczął – jechałem następnym samochodem, tuż za nimi – powiedział powstrzymując napływające łzy. - po najechaniu na minę jeszcze żył – zacisnął pięść i przycisnął ją do ust – próbowałem zatamować krwawienie. Chcę żeby pani wiedziała, że w ostatniej chwili swojego życia myślał tylko o pani i waszym dziecku. Był bardzo dumny, że będzie miał syna – głos załamywał mu się coraz bardziej a podbródek zaczął drzeć.
Natalia zasłoniła usta powstrzymując szloch. Rafał objął ją mocniej ramieniem.
- Poprosił mnie, żebym coś pani przekazał - wyciągnął z kieszeni marynarki kopertę – napisał do pani list. W środku jest także jego obrączka którą miałem pani dostarczyć.
Dziewczyna wyciągnęła trzęsące się ręce po rzeczy od męża.
- Przemo był wspaniałym człowiekiem. Będzie nam go brakować.
- Dziękuję – wyszeptała nie mogąc powstrzymać łez.
Mężczyzna zasalutował i odszedł. Natalia schowała kopertę do kieszeni swetra i wtuliła się w ramiona brata.
- To twoja wina! - usłyszała wściekły kobiecy głos i odwróciła głowę w stronę dobiegającego dźwięku. - Co się tak dziwisz? - wysyczała matka Przemka – Gdyby nie ty nigdzie nie musiałby wyjeżdżać.
- Proszę się uspokoić! - powiedział stanowczo Rafał nie wypuszczając siostry z objęć.
Natalię aż zamurowało, nie była w stanie wydobyć z siebie ani słowa
- Zabrałaś nam jedynego syna – wykrzyknęła kobieta
- Mógłby pan zabrać stąd swoją żonę? - Buszek zwrócił się do mężczyzny który właśnie szedł w ich stronę
- Oczywiście, bardzo przepraszam za jej zachowanie. Nie może pogodzić z tym co się stało – odparł mężczyzna i zaprowadził swoją żonę do samochodu.

- Chodź Nati, pojedziemy już do domu. Musisz odpocząć – prowadził ją na parking gdy nagle dziewczyna zaczęła osuwać się na ziemie. Wziął ją na ręce i pobiegł do samochodu. Chwilę później byli już w drodze do szpitala. Podjechał pod drzwi i próbował ją ocucić
- Natka! Obudź się! - potrząsnął nią, ale żadnej reakcji ze strony dziewczyny nie było. Miał już brać ją na ręce, gdy zobaczył, że koło jego samochodu przechodzi znajomy.
- Grzegorz, pomóż mi! - zawołał błagalnym głosem – Wezwij lekarza!
Mężczyzna bez zastanowienia wykonał polecenie kolegi i chwilę później pojawił się lekarz z noszami. Położyli na nich natkę i zabrali ją na oddział. Kazali Rafałowi zostać na korytarzu.